2014/12/14

Retro bike, czyli 26er umiera..

Nie udało mi się przez ostatni tydzień skompletować gratów do 29era. Sobota w pracy, ale w niedzielę nie odpuszczam. Jadę do lasu sam, bo Magda chora. Pada na starego, ale wciąż w dobrym stanie, Gianta XTC. Lekka i sztywna aluminiowa rama o sportowej geometrii, do tego w czasach świetności obwieszona lekkimi częściami. Przejechałem na nim moje pierwsze MTB Trophy. To był naprawdę dobry rower.
Dzisiaj w dobie 29erów, małe koło wzbudza jedynie delikatny uśmiech. Czy rzeczywiście tak jest, że 26' do niczego się nie nadaje? Czy to tylko marketing? Wiele osób już próbowało udowodnić swoje racje w tym temacie. Z dwóch stron. Prawda jest taka, że rower na większym kole rzeczywiście jedzie szybciej, komfort jest bez porównania większy, a przy okazji mamy lepszą trakcję. Kropka:)
Pod nieobecność Magdy pozwoliłem sobie na odrobinę turystyki i zwiedzanie nowych ścieżek. Było trochę na przełaj, ale w zamian odkryłem nowego singla, ewidentnie dzika ścieżka ciągnąca się przez co najmniej kilkaset metrów grzbietem niewysokiej wydmy. Wyczuwam duży potencjał!
W Roztoce po kawie spotykam się z chłopakami z RK. Jarek przyjechał na Fatboyu wypożyczonym z KozmoBike w Izabelinie. Rower robi mega wrażenie! Niestety pogoda się pogorszyła, zaczęło padać i zrobiło się zimno - udało się posiedzieć tylko chwilę na grubasie. Za krótko, żeby ocenić, ile warta jest taka koncepcja dwóch kółek.
Pokręciłem z chłopakami do Karczmiska, gdzie odbijam na Truskaw i dalej na Zaborów. Rozpadało się na dobre..
Z Zaborowa Magda odbiera mnie autem, powrót 10 km do domu w taką pogodę to byłoby bardzo kiepskie przeżycie..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz