2014/10/19

Wysoki Kamień i Złoty Widok

..czyli perełki Gór Izerskich i Karkonoszy w okolicach Piechowic. Poranek ponownie przywitał nas piękną pogodą, słonecznie i zapowiada się ciepło..
Na początek jedziemy w stronę Świeradowa. Podjeżdżamy na zwalisko. Podjazd na grzbiet szerokimi szutrówkami, choć początek bardzo wymagający, starą zniszczoną czasem i opadami kamienną drogą. Po wjechaniu na grzbiet bajka - ścieżka pośród jagodzin usiana korzeniami, błotkiem i kamieniami z kilkoma punktami ze skałkami. Bardzo lubię takie szlaki:)
Mijamy szczyt Zwaliska i zjeżdżamy do kopalni Stanisław. Oczywiście mamy drobne problemy z nawigacją i do samego wyrobiska docieramy chyba najbardziej naokoło, jak się tylko da.. Bardzo ładne miejsce, koniecznie trzeba je odwiedzić!
Wracamy przez Zwalisko, dalej do schroniska na Wysokim Kamieniu. Specyficzne schronisko, budynek chyba nikomu się nie podoba, ale widok na główny grzbiet Karkonoszy kapitalny. Wypijamy kafkę i zjazd. Żółty szlak do Piechowic. Bardzo długi, momentami dość stromy, sporo kamieni, liści, pod którymi czaiły się niespodzianki, ale w gruncie rzeczy bez problemu do zjechania. Nie można jednak odbierać temu szlakowi jednego - daje masę frajdy ze zjazdu.Lądujemy w Piechowiach. Mamy coraz mniej czasu. Pogoda kapitalna, jest bardzo ciepło, ale przed nami podróż do domu. Podjeżdżamy jeszcze na Złoty Widok - miejsce, o którym przeczytałem na emtb.pl
Kilka skałek i polanka z widokiem na Karkonosze. Niezwykle urokliwe miejsce. Na pewno jedno z tych niedocenionych, a szkoda, bo mimo nikłej wysokości względnej, braku spektakularnych ścianek, na pewno warto tu zawitać.
Zjeżdżamy po raz kolejny zielonym szlakiem do Kamiennej.
Szkoda, że dzień krótki, a my mamy ograniczony czas. Możnaby wydłużyć trasę o kolejne miodne single. Prawda jest bowiem taka, że okolice obfitują w niezliczoną wręcz ilość ścieżek, skałek, szlaków i punktów do karmienia umysłu pięknymi widokami. Szklarska, Karpacz i wszystko, co jest pomiędzy to zdecydowanie miejscówka numer jeden do mtb! Wielkie dzięki dla Kamila za transport, świetne zdjęcia i przede wszystkim towarzystwo!

Wysoki Kamień / Złoty Widok from ktone on Vimeo.

2014/10/18

Karkonoskie single..

Sobota. W prognozach pogoda żyleta. Temperatura jak w lecie, słońce. Bajka. Dzisiaj jedziemy w stronę Karpacza. Zaczynamy podjazdem w stronę Łabskiego Szczytu, do Czeskiej Ścieżki. Pogoda rzeczywiście piękna, światło niesamowite!
Zjazd Czeską Ścieżką. Genialny. Na sztywny rower momentami ciężki, to już jest walka o przetrwanie, ale do zjechania, daje satysfakcję, za to właśnie kocham Karkonosze:) Nie jest bardzo stromo, ale olbrzymie kamienie skutecznie ograniczają optymalny (jedyny możliwy) tor jazdy.
Dalej jedziemy śladem trasy maratonu w Karpaczu z 2011 roku. To był mój pierwszy Karpacz. Pamiętam do dziś, bolało;)
Przebijamy się do Zachełmia. Tutaj szukamy słynnych singli. Pamiętam, że na tym odcinku w 2011 roku zrozumiałem czym jest flow...
Single kończą się wymagającym w tych warunkach (wilgotne liście na skałach) zjazdem do asfaltu w Przesiece..
Zaczynamy mozolną wspinaczkę przez Przesiekę w kierunku Chomontowej Drogi, światło nadal zachwyca, szkoda, że w plecaku nie mam lichego nawet APARATU..
Na Chomontowej spotykamy endurowców - dzisiaj w wokół Przesieki rozgrywane są zawody z cyklu EMTB.
Na zjeździe do Borowic, słynnych telewizorach, bardzo szybko trafiamy na trasę endurowców. Chwilę dopingujemy. Nie ma mowy jednak o jechaniu po trasie, po co psuć zabawę innym. Odwrót.
Jedziemy przez Przełęcz pod Czołem i wspinamy się na Czoło. Na maratonie zazwyczaj zjeżdżamy żółtym szlakiem, okazuje się jednak, że i podjazd jest możliwy. Nie jest lekko, ale to co jest dalej, wynagradza wysiłek.. Prawdziwa wisienka, będąc w Karpaczu, praktycznie pod nosem, genialny, wymagający i po prostu trudny zjazd.
..co jeszcze lepsze, na koniec, bez większej wspinaczki, lądujemy na szlaku na Grabowiec. Jeden z moich ulubionych szlaków.
Niestety początek zjazdu jest kompletnie wykastrowany, ciężki sprzęt wyrównał wąskiego singla pełnego korzeni, kamieni i uskoków:( Na szczęście druga część z kapitalną rynną pełną głazów została nietknięta.
Jedziemy podobnie jak na maratonie w tym roku, kawałek asfaltem i na Babią Ścieżkę, po drodze zaliczając półmetrowe koleiny pełne błota.. Zjazd do Sosnówki fajny, kolory jesieni zachwycają:)
W Sosnówce uzupełniamy paliwo (bułka i kabanos) i ustalamy plan na drugą część dnia. Jedziemy na Zamek Chojnik. W Podzamczu wskakujemy na żółty szlak. W większości szlak w siodle, choć są fragmenty do wspinaczki z rowerem na plecach. Cały jednak bardzo ciekawy i ładny.
Pod Zamkiem przebywamy nie w pełni legalnie, teren ten bowiem jest enklawą KPN. Kompletnie bez sensu, ale nie mnie to oceniać.
Zjazd wymagający, chociaż niestety nie po naturalnej ścieżce, a po głazach ułożonych w coś na kształt schodów. Niemniej można złapać skilla;)
Dalej zielonym szlakiem do Jagniątkowa. Fajny odcinek, początkowo łagodnie trawersuje wzgórze..
By na końcu rzucić brutalnie stromą ścieżką pełną liści, kolein, kamieni i korzeni. To wszystko przy kapitalnym świetle:)
Z Jagniątkowa dalej zielonym szlakiem. Odcinek do połączenia ze szlakiem żółtym można sobie spokojnie odpuścić. Nic specjalnego, sporo pchania. Zastanawiają nas tylko oznaczenia farbą korzeni i strzałki Bike Adventure, sugerujące, że tędy prowadziła trasa. Maratony Grabka mają opinię łatwych, pytanie tylko czy słusznie?
Łączymy się z żółtym szlakiem i dalej trawersujemy Grzybowiec i zjeżdżamy do Michałowic. Świetny szlak. Sporo skałek, wymagający podjazd i bardzo fajny zjazd, szybki, momentami spore kamienie. Podoba mi się. Pagórki niskie, ale szlaki naprawdę zacne!
Z Michałowic nie ma wielkiej filozofii - jedziemy zielonym szlakiem do Kamiennej. Kolejny genialny szlak. Jeden długi rockgarden, ale w zasięgu sztywniaka:)
Kawałek Ścieżką Prellera wzdłuż Kamiennej i odbicie w kierunku kwatery, kawałek szlakiem rowerowym. Jedno trzeba przyznać, w tych okolicach szlaki rowerowe są ciekawe;)
Po raz kolejny Karkonosze pokazały się z najlepszej strony, jako moim zdaniem najlepsza miejscówka do MTB w Polsce. Spośród tych, które miałem przyjemność odwiedzić oczywiście.

2014/10/17

Singletrek pod Smrkem w liściach

Dzisiaj pogoda słaba. Plan B. Singletrek pod Smrkem. Jeśli jesteśmy tak blisko to trzeba odwiedzić to miejsce. Kompleks ścieżek dla rowerów mtb. Opinie znajomych są takie, że ścieżki nie są wymagające technicznie jak Rychlebskie Ścieżki, ale warto przyjechać, masa frajdy gwarantowana. Ładujemy się w auto i jedziemy do Świeradowa.
Pogoda w kratkę, trochę mżawki, trochę słońca. Dużo lepiej niż w prognozach:) Zaliczamy prawie całą pętlę w Czechach z wyjątkiem kręcenia wokół Singletrtek w Centrum. Na koniec jedyna póki co pętla po naszej stonie granicy - wokół Zajęcznika. Ścieżki mają formę pętli i są kierunkowe, tzn. każda jest oznaczona dopuszalnym kierunkiem jazdy. Dzięki temu nie ma ryzyka kolizji z kimś jadącym z naprzeciwka. Kolejne pętle towrzą łańcuszek, który możemy dowolnie powtarzać, są skróty, całość jest świetnie oznakowana i nie sposób się pogubić.
Najważniejsze, jak wygląda jazda? W 90% są to gładkie, wyprofilowane wąskie ścieżki. Co ważne, przygotowane do jazdy rowerem. Do szybkiej jazdy. Sporo mostków, na których leżą szmaciane wykładziny. Dzięki temu, kiedy jest mokro, jest szansa, że zęby zostaną na swoim miejscu. Ścieżki delikatnie trawersują kolejne pagórki. Tak, pagórki. Całość jest zorganizowany ma stokach niewysokich wzniesień. Ma to sporo zalet. Przede wszystkim nie jest to obszar atrakcyjny dla turystów, więc odchodzi problem konfliktu z pieszymi, rozdeptywania ścieżek, niszczenie oznaczeń. Ścieżki są również dzięki temu przystępne praktycznie dla każdego, kto potrafi poruszać się na rowerze. Poziom trudności jest bardzo niski, praktycznie nie ma miejsc wymagających umiejętności poruszania się po górskich szlakach. Oczywiście nie brakuje korzeni, choć te często są przysypane i wyrównane, skał i pięknych widoczków. Ścieżki są również wyprofilowane w ten sposób, że odpowiednio balansując ciałem można naprać sporej prędkości, skakać i bawić się pokonując kolejne szybkie zakręty. Dla mnie to był świetny trening pompowania i hopek. I w tym tkwi siła i popularność tego miejsca. Wszyscy znajdą coś dla siebie i nawet na zawieszonym rowerze można mieć ogromną frajdę z jazdy tutaj. Moim zdaniem miejscówka obowiązkowa.

Singletrek pod Smrkem from ktone on Vimeo.

2014/10/16

Szklarska Poręba, czyli MTB w październiku..

Od jakiegoś czasu planowaliśmy ostatni w tym roku wyjazd w góry. Pogoda w pierwszej połowie października poraża i jakiekolwiek obawy o warunki na szlakach znikają. Było kilka pomysłów, ostatecznie padło na Szklarską Porębę. Okolice odporne na ewentualne opady, w Karkonoszach nie brakuje wymagających szlaków. Sama Szklarska daje możliwość zaliczenia nowych ścieżek, to największy atut w stosunku do Karpacza.. Zabieramy się z Kamilem i Jurkiem, którego odstawiamy po drodze do Przesieki na sobotnie zawody EMTB.
Wyjazd bardzo wcześnie rano. Po drodze pada, nastroje raczej słabe, ale po złożeniu rowerów, wrzuceniu lycry, rozpogadza się, ruszamy. Początek to walka z nawigacją w moim nowym garminie. Nie do końca udało się pojechać tak, jak chcieliśmy.

Docieramy w końcu do Michałowic. Trawersujemy Złoty Widok i wybieramy zielony szlak do Kamiennej. Łagodnie opadająca ścieżka usiana kamieniami, jest mokro, momentami ciężko.
Dalej świetnym szlakiem wzdłuż Kamiennej. Sporo technicznych odcinków w górę, kapitalne widoczki. Piękna ścieżka.
Odbijamy w góry, wspinamy sie śladami trasy Enduro Trophy z roku 2013 do 1 OS. Trochę skracamy, bo znad głównego pasma Karkonoszy spływają czarne chmury. Niebieski szlak, czeska ścieżka. Odcinek znany z maratonu Grześka Golonki z roku 2011...
Pamiętałem, że to wymagający odcinek, ale trudno uwierzyć, że jechaliśmy to na maratonie.
Zjeżdżamy aż do wodospadu Szklarki. Urokliwe miejsce, na pewno obowiązkowy punkt do odwiedzenia w Karkonoszach.
Jesteśmy znowu na szlaku wzdłuż Kamiennej. Na tym odcinku aż do centrum Szklarskiej szlak wiedzie głównie w górę, sporo śliskich kamieni i korzeni, jest sporo zabawy. Doskonale widać przy okazji przewagę dużego koła. Na najbardziej wymagających odcinkach wspinam sie wyraźnie z większą swobodą niż Kamil. Mimo, że zarówno technicznie i kondycyjnie daleki mi do jego poziomu.
Ściemnia się, więc grzecznie kierujemy się do kwatery. Kilka minut później zaczyna padać.