Szybko wjeżdżamy na szutry, na podjeździe robi się cieplej..
Odbijamy ze szlaku, patrząc na mapę, liczyliśmy na podjazd szutrami..
przed Halą Cukiernicą oznaki cywilizacji;)
Zjeżdżamy w stronę szlaku na Pasmo Rysianki. Kompletny brak widoczności, mocny wiatr, niskie chmury. Magda chyba nie wiedziała na co się decyduje..
Podjazd z Hali Redykalnej dla wielu po zeszłorocznym MTB Trophy będzie synonimem zła wcielonego - wtedy szlak po opadach witał nas błotem po kostki, które oblepiało koła w takim stopniu, że najlepszym wariantem było zarzucenie ramy na grzbiet. Po roku okazuje się, że woda i ruch kołowy do schroniska zrobił swoje i pomimo opadów jest twardo. Widoków niestety brak:(
Miejscami jest ciekawiej :)
W końcu zdobyliśmy Halę Lipowską. Kawałeczek jeszcze do schroniska na Hal Lipowskiej. Wstępujemy ogrzać się i coś zjeść - Garmin pokazuje, że temperatura spadła poniżej 3*.. Po zjedzeniu ciepłej zupki ruszamy, bo czasu mamy naprawdę niewiele i robi się ciemno.
Osławiony szlak do Zlatni. W sieci opisywany: "perełka", "pure MTB", "jedna z niewielu takich ścieżek w Polsce".. od siebie dodam tylko, że tych kilka kilometrów ścieżki na jedno koło trawersujących Pasmo Rysianki w mojej ocenie idealnie definiuje - dlaczego MTB? Czysta przyjemność, absolutnie najlepszy szlak jaki jechałem.
Ogromnie żałuję, że czas naglił, a warunki pogodowe były jakie były, bo zjazd ze zmarzniętymi kończynami w niedoczasie nie pozwolił nacieszyć się szlakiem. Na pewno wrócimy tu jeśli tylko będzie taka okazja.Najlepiej z bardziej dostosowanym do takich tras rowerem:)
Na kwaterę docieramy kompletnie przemarznięci, przemoczeni, ale spełnieni. Szkoda, że pogoda nie dopisała i nie udało się zrealizował szalonego planu, ale piękno gór tkwi również w ich potędze. Mimo wszystko bardzo udany wyjazd!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz