2014/10/05

Barania Góra na rozjazd..

Od samego początku moich wyjazdów w góry na maratony, znajomi wprowadzili u mnie zwyczaj rozjazdu po okolicy. Zaliczyć najciekawszy fragment trasy zawodów, wyszukać inne, warte grzechu ścieżki, czasami chodziło zwyczajnie o wypocenie alkoholu. Zawsze takie wycieczki były okazją do pogłębiania zajawki jazdy po górach. Po wczorajszym maratonie, kończącym pewnym etap rodzimego rynku imprez kolarskich, nie mogło być inaczej. Pogoda od samego rana wygląda dość obiecująco. Trasę zaplanowałem już dużo wcześniej. Naszą maratonowi gromadkę uzupełnił Albert na Specu Enduro – super, będzie okazja przetestować dwa full. Reprezentującego nurt AM Scotta Geniusa i trochę cięższego w sensie zastosowania, nie wagi, Speca Enduro w wypasionej wersji EVO.

Kierunek Baranie Góra. Świetny szlak na Stecówkę, gdzie czeka na nas Romek. Dalej sprawdzonym wariantem, czarnym szlakiem, szutrami i znowu trafiamy na czarny szlak już na szczyt Baraniej.
Pogoda piękna, jest słonecznie i stosunkowo ciepło. W takich warunkach wczesna jesień w górach zachwyca bogactwem kolorów, ścieżki powoli pokrywają spadające liście, bajka:)
Podjazd miejscami ciężki technicznie i bardzo wymagający kondycyjnie, ale wszyscy zgodnie przyznajemy, że właśnie takie podjazdy lubimy:)
Na szczycie krótka przerwa. Jak zwykle sporo chmur, ale panorama ładna..
Wybieramy zjazd czerwonym w stronę Magury. Kapitalny szlak.
Niestety po zjeździe trzeba podjechać, a i kawałek wpychać. Szczyt Magurki i zjazd w kierunku na Gawlas. Znowu fajny szlak. Cieszę się podwójnie, bo nie znałem tego odcinka.

Odbijamy w kierunku Wisły.
Pamiętam z zeszłorocznego MTB Trophy, że szlak przez Cienków to niezbyt wymagający, ale przyjemny, szybki i płynny odcinek. Niestety ktoś postanowił ścieżkę wyrównać..
Docieramy do knajpki pod Cienkowem Niżnim, kawka musi być.
Spotykamy bardzo fajnych ludzi, którzy udowadniają, że starość na emeryturze nie musi być nudna i poczucie humoru, dystansu i niesiona radość z życia zależy tylko i wyłącznie od Ciebie!
Zjazd do Wisły, nie tak bez sensu, jak na tegorocznym I etapie MTB Trophy, po szutrach, ale nieco bardziej wymagającą ścieżką.
Na zaporze żegnamy się z Romkiem, wielkie dzięki! Podjeżdżamy asfaltami do Stecówki i zjeżdżamy do Leszczyny dokładnie tak, jak podjeżdżaliśmy. Świetna ścieżka.

To chyba niestety ostatni rozjazd. Kolejny wypad w góry to już typowa turystyka :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz