2014/09/05

Problem ze sterami, czyli dwa zdania o lenistwie

Kochamy rowery. Wolność jaką nam daję dwa koła. Możliwości. Sposób spędzania czasu ze znajomymi. Rywalizację. Nowe ścieżki gdzieś w dalekich zakątkach mało znanego południowych województw. Również sam sprzęt darzymy mniejszym lub większym zainteresowaniem. W końcu wkładamy w niego sporo złotówek. Szymon pisał kiedyś, że należy, zwyczajnie wypada, dbać o sprzęt. Zgadzam się w 100%.

Czasami jednak bywa tak, że człowiek coś przeoczy, w nieskończoność przekłada na później. Z lenistwa, naiwnie wierząc, że to jeszcze nie ta ostatnia chwila.
Przed najbliższym maratonem w Sobkowie postanowiłem nieco dopieścić ściganta - w końcu sprzęt wozi mnie praktyczni bezawaryjnie długie kilometry. Po korzeniach, kamieniach, hopkach, w deszczu i błocie po osie. Zajrzałem do sterów. Od kilku jazd czułem, że jest lekki luz i nie pracują idealnie..

Po rozkręceniu dosłownie rozsypały się na kawałki, a to co udało mi się zebrać kupy wygląda jak na obrazku powyżej. Katastrofa. Czuję wyrzuty sumienia, serio. Jeśli to nie jest problem, to niech do innych przemówi fakt, że znalezienie zamiennych sterów i zamontowanie ich w naszej stolicy na dwa dni przed startem nie jest łatwe. Niepotrzebny stres. Wystarczy co jakiś czas zajrzeć, wyczyścić, nasmarować, w razie potrzeby wymienić samo łożysk.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz