2014/07/29

Sudety MTB Challenge - etap II - Vuelta a Stronie Śląskie

..czyli drugi, a zarazem ostatni dla nas etap tegorocznego Challengea. Nawiązanie do hiszpańskiego wyścigu słuszne, większa część dzisiejszej trasy bowiem prowadzi szutrowymi, gładkimi jak stół drogami. Czy to źle? Skąd! Jest szlak graniczny, wydłużony w stosunku do zeszłorocznej trasy, wczoraj padało, będzie ciekawie. Początek asfaltami przez Stronie i Starą Morawe. Naciągamy peleton z Mariuszem, tzn trzecią czy czwartą grupę;) Po wjechaniu w teren redukcja i.. o mały włos nie urwałem przerzutki. Delikatny zadzior na kasecie sprawia sporo problemów, chwila nieuwagi i może być problem. Dalej szutry, szutry i szutry. Do rozjazdu na przel. Staromorawskiej jedziemy z Magda w towarzystwie Doroty, Oli i znajomego Alberta, z którym również wczoraj sporo jechaliśmy, Olkiem.

W końcu jest bufet. Magda trochę marudzi, rzeczywiście mi tez ciężko się jedzie. Monotonne podjazdy i szybkie, łatwe zjazdy.

W Kletnie dopinguje nas Dorota, to bardzo mile, dzieki! Są też dinozaury;)
Wskakujemy na asfalt i szybko wspinamy się na Janową Gore. Odbicie w lewo i dalej szutrówką z widokiem na grzbiet Śnieżnika. Szlak wiedzie powyżej Jaskini Niedźwiedziej, muszę tam kiedyś w końcu pojechać.. Po dość długim i wyczerpującym podjeździe w słońcu, zdobywamy przełęcz Śnieżnicką.
Czas na zjazdy - bardzo szybkie, kamienne stokówki. Na 29erze zdecydowanie przyjemniejsze. Po drodze mijamy Patryka Piaseckiego, który po kontuzji na MP, kibicuje zawodnikom na trasie. Bufet, obsługa super! Kolejny szutrowy podjazd, mamy dosyć, ale sytuacje ratuje świadomość, dokąd prowadzi nas trasa. Jeszcze tylko kilka km stosunkowo płaskiej drogi z widokami..
Wjeżdżamy na kultowy szlak graniczny. Kolor zielony, błoto, korzenie, ścieżka na jedno kolo i banan na twarzy! I choć błota było zadziwiająco mało, to zabawa była na 100%.

Szybko zjeżdżamy na przeł. Płoszczyne, gdzie mamy kolejny bufet. Magda zadowolona, widać, ze się jej podoba, super:) Przed nami nowy dla mnie odcinek granicznego aż na Rudawiec, najwyższy szczyt gór Bialskich (niezupełnie jest to prawda, ale Rudawiec widnieje na liście Korony Gór Polski). Początek pod gore, zjazdy szybkie, trochę korzeni. Momentami jest trochę kałuż i robi się ciekawiej.

Dopiero jednak od polowy szlaku zaczyna się prawdziwa zabawa, czyli bardzo wąska, kręta ścieżka w gęstych jagodzianach. Do tego błoto, błoto i jeszcze więcej błota. Na odcinkach płaskich sporo wody, na podjazdach ostre fragmenty łupkowych skal. My z Magdą jednak doskonale się odnajdujemy w tych warunkach i zaczynamy nasz maraton wyprzedzania. Większość mijanych osób, w przeciwieństwie do nas, nie jest zachwycona trasa;)

Kulminacja fanu to finalowy zjazd z Iwinki aż do doliny Białej Lądeckiej. Od polowy zjazd dobrze znam z poprzednich edycji MTBCH, ale początek jest jeszcze lepszy. Dopada nas euforia:)

Cały zjazd trzeba uczciwie przyznać, jest genialny. Jest wszystko, dzika przyroda, korzenie, błotko, kamienie, uskoki i flow. Ten krotki odcinek, zaledwie 3,5 km zupełnie zmienia wrażenia z nijakiego do tej pory etapu. Na końcu palce bolą, a hamulce śmierdzą;)

Na zjeździe wyprzedziliśmy Olę. Na kolejnych kilometrach po płaskim z bufetem i ostatnim dzisiaj podjeździe staram się motywować Magdę do jeszcze odrobiny wysiłku i rywalizacji z Olą. Podjazd do asfaltu znacznie mniej uciążliwy niż zapamiętałem, kawałek po płaskim. Lekki podjazd i słynny zjazd po łąkach do Stronia.
Wjeżdżamy na metę szczęśliwi. Magda dosłownie zmordowana, ale dała rade. MTBCH za nami!
Bardzo udana impreza. Niesmak pozostawiają komplikacje organizacyjne i ostatecznie jazda solo, szkoda. Mimo to jestem zadowolony, bo fajnie spędziliśmy te godziny w siodle. Magda szalała na zjazdach i pokonała dwa długie etapy. Cieszę się też, że mogłem poznać nowe ciekawe szlaki. Stronie Sląskie na pewno zapisze mi się w pamięci zupełnie inaczej niż do tej pory. To świetna miejscówka z bardzo różnorodnymi szlakami.

Agroturystyka Danielowka i jej gospodarze, bardzo mili ludzie, przychylni kolarzom, świetna kuchnia i ładny dom z ogrodem. To miejsce, w którym mieliśmy przyjemność spędzić kilka dni wakacji. Ekipa Bydzia Power PTR Dojlidy, świetni ludzi dzielący naszą pasję do MTB. No i oczywiście znajomi z rowerowego kampinosu:) do tego na trasie spotkaliśmy masę znajomych z maratonów, dzięki którym atmosfera jest jaka jest, warto jechać przez pol kraju. Wszystkim wielkie dzięki!

Sudety MTB Challenge 2014 - Vuelta a Stronie Śląskie from ktone on Vimeo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz