Trasa w Zagnańsku nie należy do moich ulubionych, ale warto ją pojechać jedynie ze względu na łączniki między szutrowymi autostradami. Żeby umilić sobie jazdę postanawiamy z Tomkiem zrobić test wspólnej jazdy przed Challengem i ustawiamy się razem na starcie dystansu FAN. O ile na początku nie musi na mnie dużo czekać, tak pod koniec trasy mocno go ograniczam. Większa część trasy poprowadzona jest po szerokich drogach, gdzie kluczowe znaczenie ma jazda na kole, a nie jestem w tym dobra. Na szczęście jest kilka odcinków, które mają więcej wspólnego z MTB:)
Przy tak słonecznej i upalnej pogodzie poznałam swoje ograniczenia. Na podjazdach mogłam jechać tylko [sic!] do tętna 190-195 i dalej przyspieszać nie mogłam. W takich okolicznościach w głównej mierze ‘jedzie się’ głową nie nogami. Chłodzenie wodą zdaje się na nic. Po prostu wtyczka od zasilania jest odłączana i można albo powoli turlać się do przodu, albo rzucić rower w cholerę.. Na brukowanym odcinku chwilami chcę wybrać drugą opcję, ale Tomek motywuje i po dwóch godzinach dojeżdżamy na metę. Wskoczyłam na najniższy stopień podium, wygrała Maja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz