Trzeci etap, moim zdaniem najciekawszy. Nowe szlaki dla tej imprezy. Z Magdą poznaliśmy szlak z Przegibka na Rycerzową i dalej w stronę Rajczy i wiem, że naprawdę warto zaliczyć te ścieżki. Od rana jednak słabo się czuję i decyduję się jechać z Magdą.
Początek doskonale znany z poprzednich lat - dojazd do Koniakowa, Ochodzita..
Dalej Rupienka, Trojaki, Myto i dojazd na Beskid Graniczny. Samopoczucie zdecydowanie się poprawia, na rozjeździe żegnam się z Magdą i ruszam do Rycerki. Za bufetem zdobywamy Przełęcz Przegibek i dalej świetnym szlakiem wdrapujemy się na Halę pod Rycerzową.
W zasadzie szkoda, że nie jedziemy całego singla granicznego od Wielkiej Raczy.. Na Hali pod Rycerzową super widoki, ale nie ma czasu na odpoczynek, zaczynamy zjazdy do Mladej Hory i dalej szybkie szutry aż do Rycerki.
Na bufecie spotykam Jarka, problemy z kołem, za chwilę dojeżdża Paweł, który goni po problemach z gumami. Chłopaki szybko mi uciekają. Na podjazdach przeżywam ponownie ciężkie chwile, na zjazdach odżywam, są nowe ścieżki i widoczki:)
Ostatni podjazd do Koniakowa jadę ze Sławkiem, ale i on mi ucieka. W końcu jest, meta!
Jestem ujechany i delikatnie mówiąc zawiedziony etapem. Naprawdę teren ma potencjał na iście epicką trasę. Biorę jednak poprawkę, że nie można przesadzać, a i do Koniakowa trzeba się doczłapać:) Kilka nowych odcinków sprawia, że czuję się spełniony.
Niestety po etapie dopadają mnie bóle kręgosłupa na odcinku lędźwiowo-krzyżowym. Wieczorem jest już naprawdę źle. Rano nie mogę się zwlec z łóżka i niestety jestem zmuszony odpuścić start do IV etapu. Jak daleko sięgam pamięcią, jeszcze nigdy nie czułem się tak bezradny i rozczarowany, a gniew przeplatał się ze smutkiem.. Pozostało mi kibicowanie, choć i to nie przyszło mi łatwo..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz