Zaczynamy z parkingu przy Jaskini Raj. W lesie wiosna budzi kolorowe życie:)


Zjeżdżamy z Pasma Czerwonej i Okrąglicy, przecinamy trasę i tniemy Pasmo Zelejowej.

Krótki postój przy Jaskini Piekło;)


docieramy na Stokówkę. Kiedyś kamieniołom eksploatujący kalcytową żyłę rozcinającą wapienny masyw, dzisiaj znane miejsce do treningu wspinaczki. Dla mnie to miejsce zawsze kojarzyć się będzie z egzaminem na I roku studiów - piękne czasy:)

W poszukiwaniu czynnego sklepu, docieramy w końcu do Piekoszowa.

Powrót na szlak. Mijamy kilkuosobową grupkę mastersów. Wjeżdżamy w Pasmo Zgórskie - nazwa wywołująca u niejednej mieszane uczucia:) Z jednej strony pasmo na mapie wygląda bardzo niepozornie, w terenie jednak pokazuje pazur - strome stoki i kamieniste podłoże wyciskają do cna.. Na początek Belnia, pagórek, z którego zjazd kojarzy chyba każdy.. na uwagę jednak zasługuje również ostry podjazd i fajny singielek na grzbiecie..

Przecinamy trasę i wspinamy się na Zieloną i dalej Patrol.

Brak tracka GPS i mało dokładna mapka zniechęcają mnie do szukania drogi tropem maratonu i wybieramy grzecznie wariant jechania po szlaku. Pasmo kończy wymagający zjazd z Trupienia. Magda dała radę!
Przed nami kolejny świetny szlak przez Pasmo Posłowickie, szlak na Biesak jest kapitalny!

Na Pierścienicę docieramy częściowo rozjeżdżonym przez sprzęt do zrywki szlakiem, częściowo improwizowanymi singlami, od których robi się w tym paśmie. Zjeżdżamy do Kielc na obiad. Pizzeria Kadzielnia przy rezerwacie - można polecić. Korzystając z okazji, podjeżdżamy do Kadzielni - piękna miejsce do którego chciałem zabrać Magdę już dawno temu.

Wracamy w góry. Podjazd wzdłuż wyciągu na Pierścienicę i szybko wracamy przez Pasmo Posłowickie do Słowika.

Czas nam się kończy, do samochodu wracamy już asfaltami. Następnym razem biorę dokładniejszą mapkę lub lokalnego przewodnika:) Nie jeździłem jeszcze po górach o tej porze roku. Góry niskie, ale góry, szlaki naprawdę zaskakują na plus!